wtorek, 20 sierpnia 2013

Koreański ślimak

Ślimaczych testów ciąg dalszy. Przy okazji internetowych zakupów skusiłam się na żel-krem do twarzy z zawartością śluzu ślimaka sławnej już koreańskiej marki Mizon, głównie wiedziona ciekawością, czy mazidło rodem z Azji sprawdzi się lepiej niż polski "odpowiednik", o którym pisałam jakiś czas temu.



Tradycyjnie już w przypadku tego typu produktów producent obiecuje nam silne właściwości przeciwstarzeniowe, rozjaśniające i łagodzące przy jednoczesnym braku braku substancji zapachowych, barwiących i parabenów:

Mucyny, obecne w ślimaczym śluzie, pomagają skórze leczyć uszkodzenia i nadają jej gładkość. Kwas hialuronowy oraz ekstrakt brzozowy dbają o odpowiednie nawodnienie skóry. Zawiera ekstrakty z wąkrotki, portulaki i zielonej herbaty skuteczne w pielęgnacji cery problematycznej oraz działające łagodząco. Dzięki zawartości adenozyny, peptydów i kompleksu witamin działa przeciwstarzeniowo. Pantenol i allantoina zapewniają skórze sprężystość i elastyczność. 

Już samo opakowanie łechcze moje poczucie estetyki: różowa tubka z sympatyczną grafiką zamknięta w kartoniku tego samego koloru zabezpieczonym hologramem z logo firmy. Uwielbiam dbałość o takie detale.



Sam krem ma postać lekkiego, półprzezroczystego żelu, który pozbawiony jest jakiegokolwiek zapachu, a nałożony - dzięki swojej konsystencji - wchłania się błyskawicznie. W obliczu jeszcze nie tak dawnych upałów jest to świetna alternatywa dla cięższych kremów, które lubią pozostawiać lepką warstewkę na skórze lub wręcz przy żarze lejącym się z nieba po rzekomym wchłonięciu się powracać na jej powierzchnię. Biorąc pod uwagę lekką formułę, krem nawilża przyzwoicie, pozostawia skórę delikatnie napiętą i sprężystą.

Nie da się ukryć, że oczekiwałam również spektakularnych efektów w kwestii rozjaśnienia przebarwień i redukcji blizn, ale tu póki co wielkich zmian nie dostrzegam. Z doświadczenia wiem jednak, że jest to proces długotrwały i wymagający cierpliwości, więc mam nadzieję, że wszystko jeszcze przede mną.


Summa summarum, Mizon Snail Recovery Gel oceniam jak najbardziej in plus, również pod względem ceny. Za tubkę o pojemności 45 ml aktualnie w sklepie internetowym Asian Store musimy zapłacić 33,60 zł, co uważam za kwotę przwyzwoitą i nieszczególnie wygórowaną.


Na tym jednak moja przygoda za ślimakami się nie kończy. Aktualnie oczekuję na ślimaczego bebika od Mizon. W końcu co dwa ślimaki, to nie jeden ;)

31 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie ;) chociaż jak pomyślę o tym śluzie ze ślimaka to mnie trochę odrzuca ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale to jest składnik przetworzony chemicznie, nie ma się czego brzydzić :)

      Usuń
    2. no wiem, wiem ;) ale ja już tak mam .

      Usuń
    3. dla mnie, dopóki nie okładają mnie żywymi ślimakami, jest ok ;)

      Usuń
  2. Czuję się zainteresowana.
    No i to różowe opakowanie do mnie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cena nie rujnuje portfela, to plus.

      Usuń
    2. nie ma to jak kobiety, każda leci na róż w takiej czy innej formie :D

      Usuń
    3. Tego lata mam fazę na róż! :)

      Usuń
  3. Miałam ten krem, wziełam go wlasnie ze wzgledu na niska cenę, a wczesniej miałam Mizon All in one Snail reapir z 92% sluzem. Testując obydwa wiem, ze ten drozszy okazal sie tu lepszy. Przy rozowym Mizonie nie zauwazylam jakis specjalnych efektów, ani nawilżenia, ani nic. Przy słoiczkowym Mizonie efekt był świetny - skóra ukojona, nawilżona, przebarwienia się rozjaśniły i drobne zmarszczki mimiczne się spłyciły. A wiem co mówię, bo to już mój trzeci słoik:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mi teraz narobiłaś ochoty! Kolejny będzie więc pewnie słoiczek :) Choć obstaję przy swoim, że żel na lato jest świetny :)

      Usuń
  4. Moja wielka miłość :D Nie wyobrażam już sobie żeby w mojej kosmetyczce zabrakło tego żelu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zawsze mnie ciekawiły te produkty ze śluzu ślimaka, jeszcze żadnego nie próbowałam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszyscy chwalą ten śluz ślimaka, a mnie to jakoś odrzuca i nie mogę się przemóc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. e tam, w tym nie ma nic obrzydliwego, krem jak krem :)

      Usuń
  7. Rzeczywiście cena bardzo przystępna jak na ślimaczy specyfik :) Będę musiała go poszukać chociaż nie ukrywam, że chyba bardziej ciekawi mnie ślimaczy bbik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bebik już czeka na mnie w paczkomacie, jutro rozpoczynam testy:)

      Usuń
  8. Mnie też kusi Mizonowy BB :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja się z nim nie polubiłam- zostawiał lepką warstwę na twarzy i zdecydowanie za mało nawilżał :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie same odczucia. Miałam go dawno temu, ale zdecydowanie wolałam wersję w czarno-fioletowym opakowaniu, którą wycofali :(

      Usuń
    2. a u mnie wchłania się idealnie i właśnie za to, że nie zostawia żadnej powłoczki na buzi bardzo go lubię

      Usuń
  10. Ciekawe, pierwszy raz o nim słyszę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. kooocham ten produkt :) już jest na całkowitym wykończeniu, więc niedługo będę zamawiać kolejną tubkę. Na ebayu za 5 dolców :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się jakoś do ebaya przekonać nie mogę, nie ogarniam tam zakupów ;)

      Usuń
  12. fajnie, że jest lekki, na lato jak znalazł, ale ten ślimaczy śluz mnie odstrasza;)

    OdpowiedzUsuń
  13. tez mam , ale narazie czeka na swoja kolej :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...